aaa4
Dołączył: 24 Lip 2017 Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pon 12:50, 24 Lip 2017 Temat postu: na 100% |
|
|
-To wy jej perswadujcie! - krzyknal zapalczywie karczmarz, ktoremu Babunia onegdaj naplula na sam srodek lysiny, kiedy latala nad osada na swej ulubionej sztachecie. - Perswadujcie jej, wasza wielebnosc, ile wlezie. Ale nas do tego nie mieszajcie.
Kilkoro wiesniakow przytaknelo mu posepnie.
-A wedle wilkow zda sie z soltysem naradzic - ciagnal Kaniuk - zeby straze wokol wioski naznaczyl. Ktory z was jest soltysem?
Myszaty koniokrad wcisnal glebiej rece w kieszenie, Ortyl splunal niechetnie na beczke z nieczystosciami, a lysy Kowlik kopnal palik do przywiazywania koni i zaklal paskudnie.
-Jak to? - zdumial sie Kaniuk. - Wiedzme macie, a soltysa zbraklo? Trzeba sie bedzie zejsc co predzej i wybrac meza jakiego godniejszego a statecznego i soltysem naznaczyc. Toz mus, zeby kto osadzie przewodzil.
-Zaden mus! - rozdarla sie zza plecow babinca Kordelia, wdowa po mlynarzu, niewiasta potezna i w barach tak rozrosnieta, ze jeszcze za zycia starego Betki potrafila sama dwa wory z maka z wozu zdjac i do mlyna wtaszczyc. - Zaden mus, wasza wielebnosc! A niby jakim prawem?! - Przepchnela sie do przodu i pogrozila Ortylowi piescia, bo sie na nia zanadto smiele popatrzal. - Jakim prawem, ja sie pytam, maja nam oni przewodzic? Toz oni nawet nietutejsze, roku jeszcze nie bedzie, jak ich Babunia do Doliny ze swiata zegnala. I maja sie teraz te golodupce, zboje i koniokrady do rzadzenia brac? A niedoczekanie, wasza wielebnosc! A skadze mnie wiedziec, czy oni juz tutaj na dobre zostana, czy jeno z wiosna jako kukawki precz poleca, dobytku jeszcze nakradlszy?
-Swieta racja! - kilka niewiescich glosow potaknelo zapalczywie. - Swieta racja!
-I tyle ja wam, wasza wielebnosc, powiadam, ze mnie nikt przewodzil nie bedzie - ciagnela krewka wdowa. - Bo tutaj i grunta moje, i bydlo moje, i mlyn, i gotowizna. Mnie pod spodnica nie swierzbi, zebym miala sobie wlasnego parobczaka za gospodarza brac. - Spojrzala na baby, z ktorych kilka zmieszalo sie wyraznie. - I niech sie jednemu z drugim nie zdaje, ze jak w izbie mieszka, to rychlo do soltysowania przyjdzie, bo jeno z naszej laski tutaj zywia! - Stala naprzeciw Kaniuka, czerwona na gebie ze zlosci i potezna w swej czarnej sukni i wdowim welonie. - A wasza wielebnosc niech nie slucha, co tam po proznicy ozorem miela. Plebanije zesmy wyszykowaly, jak sie patrzy, zur nagotowany, a i pora na wieczerze sposobna. - Wyszarpnela mu z reki lejce, a kasztanek ruszyl za nia poslusznie.
Chcac nie chcac, Kaniuk uczynil to samo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|